Początek roku szkolnego to czas, kiedy wszyscy nauczyciele zasypani są tonami dokumentów do wypełniania, planów do wydrukowania, pomocy do skompletowania – jednym słowem mnóstwem papieru. Dlatego trzeba łapać każdą okazję do sprytnego skrócenia czasu przygotowania zajęć. I takim właśnie sposobem będzie skorzystanie z pomysłu na lekcję o środkach transportu, którą przygotujecie bez grama papieru. Z wyjątkiem papierowej taśmy.
Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam bawić się w dom, w szkołę, w lekarza, w sklep. Czasem byłam mamą, która gotowała obiad, wołała dzieci (moich rówieśników) do stołu i krzyczała, że należy umyć ręce przed posiłkiem; a czasem niesforną uczennicą, która lubiła płatać figle swojej stanowczej nauczycielce (sąsiadce z parteru). Później w pracy zawodowej zastanawiałam się nad tym niejednokrotnie. Dzieci najchętniej bawią się w to, co znają. To prawda, ich wyobraźnia nie ma końca, a kreatywność zdumiewa, co często wykorzystujemy i umacniamy w naszych klasach. Ale jak głosi znana zasada nauczyciela: coś nowego, coś starego; tym starym może być to, co dzieci znają z domu, ze szkoły, z zajęć pozalekcyjnych, niekoniecznie zaś gra, czy materiał „z wczoraj”. Może być to także dziecięca rzeczywistość. W wielu centrach językowych wykorzystuję się dziś codzienność dziecka do wypracowania języka funkcjonalnego, takiego, który może łatwo przyjść do głowy przy codziennych czynnościach. Dziś chcę się podzielić pomysłem na lekcję, gdzie funkcjonalny język splatamy z elementem funu, co daje nam nic innego jak… FUNctional language! Poniższy plan jest przykładem wykorzystania tej metody do nauki kierunków i środków transportu.
[ . . . ]